Obozowisko (na zewnątrz)

Blaze

-W takie momenty jak te ,opętują mnie refleksje o dzieciach gnijących w grobach.-Oparł się na wielkim mieczu,zapalając kolejnego papierosa.Wiedział że walka nie ma sensu,nie na terenie wroga,nie z tą armią...

Alvaros

Alvaros użył kilku pieczęci, po czym piasek owinął się na nogach dziewczyny mocno się zacisnął jak gdyby żył, - to nie było nawet wyzwanie – użył pieczęci, piasek powoli zaczął się wrzynać w skórę na nogach dziewczyny, Alvaros ruszył w stronę dziewczyny po drodze zabijając trzech wojowników, pochlastał ich kunai – szukacie śmierci – odrzekł, on nie zapytał on to stwierdził z szalonym uśmiechem

Orochimaru

Orochimaru schował miecz powrotem do siebie, przełknął głośno ślinę znowu jego język był normalny – jesteście głupi czy szaleni? – zapytał idąc w stronę dziewczyny

Yumi Mizuno

*popatrzyła na noge zaciskając zeby* Ani to ani to.. choc jak chodzi o to pierwsze to do niego nie jestem pewna *na chwile popatrzyła sie na Blaze* Przechodzilismy *przewróciła oczami* Po za tym przysłął mnie tutaj ojciec *z kieszeni wyjęła list i rzuciła go w strone Alvarosa który biegł w jej kierunku* Zanim cokolwiek zrobisz przeczytaj *zmarszczyła lekko brwi obserwując jego ruchy*

Blaze

Blaze stał dalej przyglądając się całej sytuacji podparty o miecz,zastanawiał się czy jak wróci to wyćwiczy to marnych żołnierzyków na coś więcej a narazie czekał na to ci pisze w owym liście

Alvaros

piasek pod listem podniósł się podając go Alvarosowi, ten otworzył go i przeczytał tam….

Yumi Mizuno

"Alvarosie Sadero.
Ja król Azarah - Inutasha nie proponuje współpracy czy też pokoju. Proponuje sojusz w walce z Naraku. Przyjmij go bądź odrzuć wedle życzenia. "

Alvaros

hahahaha – Alvaros głośno się zaśmiał po czym upuścił list.. ten powoli opadał kilka cm. nad ziemią piasek zmienił siew igły i poszarpał wiadomość – nigdy nie dołączę do twojego króla i do jego brata, mam ważniejsze sprawy na głowie i ważniejsze cele niż wytracanie się do waszego sporu – powiedział po czym użył pieczęci piasek z nóg dziewczyny swobodnie opadł pozostawiając siwe ślady na nogach

Yumi Mizuno

*usmiechnęła sie pod nosem*tak też mówiłam. Nigdy nikt mnie nie słucha *kucnęła i pogłaskała nogę* Stajesz sie coraz silniejszy Alvarosie *skinęła głową*To jak wiecie którędy do domu babci *klasnęła w dłonie robiąc słodki usmiech*

Blaze

Chłopak wziął miecz i zaczął powoli się cofać,w drugą stronę.TO nie była jego walka,TO nie była jego wojna...nikt mu nic nie proponował był wolnym strzelcem ,a ta sytuacja go męczyła więc zaczął iść w strone wielkiej wydmy

Orochimaru

w stronę waszego zamku – powiedział pogardliwie sycząc

Yumi Mizuno

*podeszła do Orochimaru i poklepała go po policzku* Babciu zbrzydłaś niż ostatnio cie widziałąm *zaśmiała się po czym zniknęła*

Orochimaru

Dlaczego koło nas zawsze kręcą się dziwacy? – zapytał się ironicznie, po czym wzruszył ramionami –Alvarosie idę na obchód. Do zobaczenie – powiedział, po czym powoli odszedł

Alvaros

Alvaros z uśmiechem na twarzy poszedł w stronę centrum wioski

Akira

W księżycowym blasku dało się ujrzeć szybki,zwinny cień. Piasek nie nadążyłby za wychwyceniem cóż to biegło. Dziewczyna stara się jak najwięcej skakać, aby być jednak z daleka od przyjaciela Alvarosa. Kierowała się w stronę obozowiska.

Akira

Zatrzymała się, wskakując na jakąś skrzynie. Po chwili usiadła na niej, nastawiając uszy.- W sumie nic to po mnie....- mruknęła kotka.

Yennefer

-Wiec co tutaj robisz kiciu- spod ronda kapelusza patrzyły na kocicę złote oczy Yen która pojawiła sie niewiadomo skad

Akira

Ta nawet nie obdarzyła jej spojrzeniem. Warkocz z jej włosów kołysał się delikatnie.- Jak na razie siedzę. A ty? Co tu robisz ślicznotko?- dopiero teraz przenikliwe, pełne rezerwy oczy kotki powędrowały na nią.

Yennefer

Obojętnie wzruszyła ramionami
-Stoję-
Złapałą się za tył głowy
-Fajny masz ogon-
Mówiła wpatrując sie w jej ogon

Akira

- Dzięki... to może usiądziesz? - nie wyczuwała od niej wrogich zamiarów ,więc tylko owym ,,fajnym" ogonem machnęła wskazując nim skrzynie obok. Jedno ucho, lewe opadło łagodnie.