Stare drzewo

Livi

Po chwili chłopak znów wylądował na zimi.- Szacunku..ono ma ponad 1000 lat. -podała mu dłoń.

Sirion

- Dobrze, dobrze... - Wstał bez Jej pomocy i spojrzał na Livi - No to co teraz skoro drzewo już dało nam spokój? O ile dało...

Livi

- A co byś chciał? -zapytała słodko, przenosząc na niego swoje ciepłe oczy.- A w ogóle wiesz co z Yumi?

Sirion

- Ledwo co Ją poznałem. Nie jestem Jej przyjacielem a prawie że znajomym... - wzruszył ramionami. - Wy jesteście przyjaciółkami tak?

Livi

- Tak,znamy się od zawsze. -odpowiedziała przechylając kocie ucho. - Przepadła mi jakoś..

Sirion

- Może mi o tym opowiesz? Jak sie poznałyście?

Livi

-Jak się poznałyśmy...cóż, sama dokładnie nie wiem. Prawde mówiąc przygarnęla mnie gdy byłam mała..a Kirwa wolała być zła. -odparła po chwili zastanowienia. -Cóż.. a Ty? Jak się tu znalazłeś..?Nie widziałam Cię wcześniej.

Sirion

- Od tak... przyszedłem i postanowiłem zostać. Ciekawe miejsce. (xD)

Livi

Uniosła ucho i machnęła ogonem.- Ciekawie... Idziemy czy posiedzimy tu?-zapytała mrużąc oczy. Jej spojrzenie,powędrowało na niebo.-Jak zwykle pełno gwiazd...ehh.

Sirion

- Ty zdecyduj. nie znam za dobrze otoczenia. Jestem tu od kilku dni... - Przeciągną się i nagle zemdlał oO

Livi

Wescthnęła z rezygnacją.- No co z nimi jest...- machnęła ogonem i podsunęła go,aby opierał się o drzewo. - Zapowiada się nudny wieczór... -usiadła na ziemi, kawalek przed nim

Yennefer

Siedziała na jednym z konarów drzewa machając nogami i patrząc pusto w ziemię.

Alvaros

Wskoczył na jeden z wyżej położonych konarów, rozejrzał się po okolicy u widział tylko jakąś małą dziewczynkę – to tylko dziecko – powiedział sam do siebie, patrząc na dziewczynkę

Orochimaru

Wskoczył na ten sam konar spojrzał na dziewczynę, po czym jego wzrok przeniósł się na Alvarosa- to ona? – Zapytał zdziwiony

Yennefer

*Podniosła głowę i popatrzyła na nich* To.. e....y..... *burknęła starając sie dojrzeć ich twarze lecz kapelusz z wielkim rondem uniemożliwiał jej widoczność i jedyne co widziała to były buty jegomościów*

Alvaros

Zobaczymy – powiedział oschle, szybkim ruchem dłoni wyciągnął kunai z pod rękawa i rzucił w głowę dziewczyny

Yennefer

*Oczy dziewczyny zabłysły na złoto i Kunai zatrzymało sie przed jej czapka po czym zwróciło swój kierunek w stronę Alvarosa iż nieco wolniejszą szybkością*

Orochimaru

Orochimaru zasłonił twarz Alvarosa automatycznie pozwalając broni wbić się w jego ciało, kunai przeszyło go do połowy zatrzymało się na kości, - sprytne – powiedział uśmiechając się, po czym długim wężowym językiem oblizał usta i złapał za kunai, użył kilku pieczęci i odrzucił z powrotem kunai, które wytworzyło kila swoich nieprawdziwych cieni dla zmylenia przeciwnika, broń leciał z wielką szybkością

Yennefer

*Oczy dziewczyny znowu zabłysły po czym jedno z Kunai drasnęło ją w policzek lecz resztę zatrzymała a cienie przeszły obojętnie* Auć *syknęła kiedy krew spływała jej po policzku* Ej czy ja w waż rzucam widelcami?*krzyknęła do nich oburzona a Kunai upadły na ziemie*

Alvaros

jak cię zwą czarodziejko? – zapytał oschle zeskakując na niższy konar, tak by widzieć w całości twarz dziewczyny