Niewielkie ruiny gdzieś na pustkowiu.

Orochimaru

ładnie – powiedział , wszystkie kolony znikneły pozostawiając po sobie dużo białego dymu, Orochimaru złapał dziewczynę za rękę następnie wykręcił ją, puścił i odskoczył

Akira

Obróciła się w jego stronę. W ciągu paru sekund znalazła się za nim. Była szybka, chociaż w ataku kiepska. Wyprostowała się,stając za nim. Znów przyłożyła pazury do jego gardła ,wbijając je lekko w skórę.Drugą ręką, złapała za jedną jego rękę, unieruchamiając ją.- Dziękuje...Miauuu

Orochimaru

Chłopak, którego złapała dziewczyna zniknął tak jak klony – pomyłka – powiedział podbiegając do dziewczyny, skoncentrował czakrę w dłoni, po czym odepchnął dziewczynę, która wzbiła się w powietrze, lecąc w stronę pobliskiej góry piaskowej

Akira

Upadła na ziemie, obracając się na niej. Podparła się na rękach mrużąc oczy. Po chwili usiadła ,kładąc ręce na ziemi. Spojrzała kątem oka na ranę pełną piasku. Wyprostowała ogon a kokarda na nim poruszyła się niespokojnie. Przechyliła jedno ucho, po czym przeniosła wzrok na Orochimaru.

Alvaros

Alvaros uniósł rękę lekko do góry, piasek z rany wzleciał w niebo razem z drobnymi kropelkami krwi popadł kilka metrów przed dziewczyną.

Orochimaru

Orochimaru podskoczył do góry, dziewczyna straciła go z oczu, okazało się że już stał koło niej wykonał kilka gestów rękoma po tym przejechał lewą dłonią po miejscu gdzie znajdowała się rana dokładnie lecząc ją i niszcząc bliznę – dobrze Alvaros się poruszył to znaczy ze za niedługo oni tu przyjdą – powiedział dość tajemniczo podając rękę dziewczynie

Akira

Syknęła tylko wstając. Wyprostowała się, po czym sięgnęła po dzwoneczek. Po chwili zamiast dzwonka w dłoni miała katanę z różowa,brylantową rączką. Zmrużyła oczy a te znów zrobiły się kocie. Uszy przechyliła na bok,po czym z szybkością ruszyła na Orochimaru.

Alvaros

Za wzgórza na północy, (czyli za bohaterami) wyszła banda (dwudziestu) nieźle wkurzonych „rogaczy” ich przywódca sięgał niecałe cztery metry wzwyż, gdy reszta bandy miała po około dwa metry, gdy wyczuli zapach ludzi podzielili się na dwie grupy i próbowali zaatakować z flanki, Alvaros wyczuł ich już dawno powstał a następnie podszedł do wschodniej krawędzi gdzie ujrzał dziesięciu z nich a pośród nich przywódcę, użył kilku pieczęci, piasek zmienił się w ostre igły a w trzech przypadkach w pale skierowane w stronę postaci, „szczęściarze” na palach szybko umarli, reszta została zraniona – Orochimaru weź zachodnią część - powiedział obojętnie.

Orochimaru

tak jest – powiedział, wyskoczył do góry lądując pomiędzy dziesięcioma rogaczami – niech zabawa się zacznie – rzekł wyciągając dwa kunai którymi rzucił w czaszki dwóch z przeciwników, rogacze padły na ziemię, w tym czasie jeden z nich zaatakował Orochimaru łapiąc go dwoma rękoma, przybliżył do swojej klatki piersiowej i powiedział – zaraz cie zabić być dobry obiad z twoja – Orochimaru uśmiechnął się szybko przykładając dłoń do gardła bykostwora – wężowe ukąszenie – z jego ręki wyrósł niewielki zielony wąż który ukąsił rogacza, ten po kilku sekundach rozluźnił wszystkie mięsnie i padł martwy na ziemie, Orochimaru wyskoczył na budynek – zapraszam

Akira

Odbiegła, mając coś do załatwienia.

Alvaros

Alvaros zeskoczy pomiędzy bestie, szybkimi ruchami wyciągał kunai i rzucał w przeciwników, trzech z nich upadło twardo na ziemie, plama krwi splamiła piasek koło chłopaka, reszta rogaczy rzuciła się na chłopaka.

Orochimaru

Orochimaru zwinnie wskoczył na jednego z przeciwników wbijając mu kunai w rdzeń przedłużony, gdy ten opadał chłopaka wskoczył na kolejnego przecinając mu tętnice szyjną do trzeciego zaś rzucił tym samym kunai przebijając serce.

Alvaros

Alvaros uśmiechnął się kącikami ust, potwory nacierały na niego ze wszystkich sił, lecz jego demon nie pozwolił zbliżyć się im bliżej niż na pół metra, po krótkiej zabawie Alvaros spojrzał na piasek pod nimi, piasek ten zaczął wciągać bestie, kilka minut pod piaskiem załatwiło je na dobre, ostatni zaczął uciekać w stronę wzgórza.

Orochimaru

Jeden z rogaczy podbiegł do Orochimaru zaatakował go pięścią chłopak odparował atak dwoma rękoma, niestety oberwał w plecy od innego – błąd – Orochimaru wyciągnął ręce w stronę potworów, wyszeptał coś pod nosem, w den jego ręce zmieniły się węże, które wygryzły płaty skóry na szyjach wrogów, następnie wskoczył na kolejnego, który nie pewnie zaczął się wycofywać, jedną z rąk (czyt. węża) włożył do ust drugi zaś przegryzał mu klatkę piersiową

Alvaros

Alvaros czekał aż potwór wybiegnie na szczyt pagórka, gdy ten już tam się dostał piasek pod nim uformował wielką dłoń, natychmiast pochwyciła rogacza, wraz z nim wzbijała się wysoko na wysokości tak dwudziestu metrów gwałtownie się zatrzymała, wokół miejsca gdzie wyrosła piasek uformował się w kolce, dłoń rozluźniła się, po czym rozsypała bestia spadała kilka sekund, lot ten zakończyła nabijając się na igły, krew gęsto popłynęła plamiąc przeklęte ziemie.

Orochimaru

Orochimaru stał między trupami potworów, w purpurowej plamie krwi stał spokojnie a jego ręce przybrały zwykłą postać, zaledwie dwa metry przed nim stał ostatni rogach, w jego oczach malował się strach, upadł na kolana – prosić cie nie zabijać rogacz wybaczyc mi – zaczął stękać, Orochimaru widząc to uśmiechnął się szerzej – zapomnij – szybkim i zarazem płynnym ruchem wyciągnął kunai i rzucił potworowi w twarz przebijając jego głowę na wylot. po tym wskoczył na budynek i czekał na pojawienie się Alvarosa

Yumi Mizuno

Walka zakończona sukcesem.
Lecz zatwierdzamy tylko 5 bestii.
Z czego każdy może wpisać sobie do statystyk po 1250 PD

Alvaros

Alvaros spokojnie bez żadnej ryski wskoczył na budynek spokojna twarz skierował się w stronę północy – i co o tym myślisz? – zapytał zakładając ręce na sobie.

Orochimaru

że będzie mnóstwo zabawy – odpowiedział uśmiechając się radonie, po tym podszedł do chłopaka z torebki przy pasie wyciągnął dwie małe buteleczki jedną dał Alvarosowi – zdrowie wioski! – Powiedział, po czym wypił całość jednym łykiem

Alvaros

Alvaros także wypił całość na raz, w milczeniu spojrzał na niebo – zajmij się
Przygotowywaniem – rzekł oschle, po czym pognał na zachód.